Co prawda osłony tłumików nie są przyklejone, a koła przyklejone tylko na maskol, ale można chyba powiedzieć, że składanie zakończyłem:
Koła PA dostosowane w dość prosty i łatwy sposób - po zastosowaniu miniwiertarki Proxona zajęło mi to pół godziny.
Fototrawienia Voyagera znowu się nie popisały - uchwyty na narzędzia nie dały się złożyć, bo jeden z elementów po prostu był za długi. W związku z tym musiałam użyć jakiegoś Abera z szufladowych zapasów - oczywiście klamry te są za duże (o czym wszyscy wiemy), ale przynajmniej działają (a może by tak spróbować kiedyś z klamrami w 1:48?).
Ograniczniki zarówno Voyagera jak i Abera nie pasują do tego pojazdu (przy czym Abera są jeszcze na dodatek zbyt długie), bo żadna z firm nie uwzględniła tego, że przednie ograniczniki wchodzą w błotnik pod kątem 30 stopni, a nie 90-ciu. No, ale rozumiem - czegoś takiego nie dałoby się tak łatwo wytoczyć... Natomiast podstawa pod przednie ograniczniki u Voyagera jest trójkątna (wczesne pojazdy), u Abera zaś okrągła (zdecydowana większość produkcji) - warto wiedzieć. Zastosowałem wcześniejsze, żeby nie zdekompletować zestawu Abera - przyda się do 234.

Porażką zakończyła się próba poskładania uchwytów do błotnikowych kanistrów (bo jeden z nich chciałem zrobić pusty) - ani tego sensownie powyginać nie umiałem, ani tym bardziej zlutować.

Nie wiedziałem jaką dokładnie antenę przykleić (radio to Funksprechgeraet a), ale zważywszy na to, że otwartym tekstem można było się porozumiewać z poruszającego się pojazdu na odległość tylko jednego kilometra (tyle wyczytałem), to założyłem, że to musi być krótsza antena (1,6 m) na mniejszej podstawie.
Jestem przeszczęśliwy, że udało mi się zrobić "orurowanie" kierunkowskazów z plastikowych profili, a nie z drutu - przynajmniej one w trakcie malowania mi nie odpadną...
No dobra, farby już są więc pora przestać się bać mojego nowego aerografu i trzeba zaczynać malowanie.
