Model w zasadzie skończony. Pomalowałem wstępnie wewnętrzne części włazów, które będą na dalszych etapach malowania zamaskowane. Pozostały zbiorniki paliwa i kratki wentylacyjne. Koła psiknięte Surfacerem 1200 i przyłożone na sucho do zdjęcia.
Gęsi AFV Club nadają się do jednorazowego złożenia bez poprawek, inaczej rozpadają się co doprowadza do szewskiej pasji i słów nieparlamentarnych. Friule w drodze na odsiecz.
Niestety front prac padł ze względu na wypowiedzenie umowy o współużytkowanie ciała przez triceps lewego ramienia i co najmniej dwa tygodnie wszelkie precyzyjne robótki idą w odstawkę.
A tak to wygląda na dziś:
Blaszki to wyrób Orange Hobby i mówiąc szczerze po Aberach i Voyagerach mam mieszane uczucia. Ot takie bez szału.
Pozoranci do umieszczenia obok czołgu (jeden siedzący na włazie wieży i drugi stojący i zamykający klapę przekładni:
To tyle na dziś. Uwagi mile widziane.
PS. Zastanawiam się nad dorzuceniem piły lewą burtę - ten model czołgu tak miał?
God created Arrakis to train the faithful.